Jest taki chłopczyk – Oktaś, który urodził się i mama go nie chciała. Bo Oktaś, śliczny maluch, był chory, bardzo chory. Po pewnym czasie Oktasia przygarnęli jego Prawdziwi Rodzice – anioły – choć ludzie z krwi i kości. Patrzę czasem na Oktasiowy profil. Czytam o nim, o nich. O walce, wierze, nadziei i miłości. Czytam, myślę, wzdycham, modlę się. Obserwuję z daleka. Miesiąc temu jednak coś się zmieniło.