Za mną dwa niesamowicie męczące tygodnie. Na początku seria przefajnych, ale też bardzo intensywnych spotkań i wydarzeń. Zanim stanęłam na nogi, zmiotły mnie choroby bliskich. Infekcje całej rodziny, mniej i bardziej poważne, niektóre nie do końca zdiagnozowane, mieszały się ze sobą jak w tyglu. Otarło się o szpital, były niemal bezsenne noce, myślenie o wszystkich i wszystkim w jednej chwili.
Przekochani ludzi pisali:
-Estera, jak Ci pomóc? Zrobić zakupy? Ugotować obiad?
To niełatwe pytanie. Bo trudno było mi powiedzieć o rzeczach, które potrzebuję. Mam sklep niedaleko, w domu gar rosołu. Pranie ogarnę, posprzątam potem. Ale w pracy mnie nikt nie wymieni i tylko do mnie Synek Przylepa się tak przykleja, nikogo innego nie chce. W nocy trzeba sobie jakoś samemu radzić. Jakoś żyć. Z uśmiechem i z zaciśniętymi zębami, żeby się nie rozsypać.
– Proszę, módlcie się – odpowiadałam. – Wszystko inne mamy.
Wiele osób pisało, dopytywało się, doradzało. A ja w którymś momencie napisałam, że muszę się odciąć i robić tylko to, co konieczne. Rzeczy, dzięki którym przetrwam ten czas.
I tak mijały dni i noce. Któregoś dnia ubrałam Synka Przylepę i wyszliśmy na dwór. Córka cudowna zrobiła mi herbatę. Huśtałam hamak z maluchem patrząc na zachód słońca. Stałam z pół godziny. A w głowie dudniła myśl, że właśnie teraz, w tej chwili, robię to, co konieczne.
Drwal musi zatrzymać się na chwilę, żeby naostrzyć swoją piłę. Niby zmarnować ten czas. No bo przecież nie piłuje drewna, nie widać efektów pracy. Ale w przeciwnym razie drwal będzie męczył się piłując tępą piłą. Będzie zużywał dużo więcej czasu i energii na wykonanie swoich obowiązków, a mimo to będzie sfrustrowany i nieefektywny.
Bardzo to trudne, żeby rozpoznać ten moment. Zadbać o swoją potrzebę np.: snu, jedzenia, czasu dla siebie. Zadbać o sfery, które są najważniejsze, mają największy wpływ, ale też najszybciej się tępią. Dbanie o siebie to nie egocentryzm. Trzeba być dobrym dla siebie, żeby być dobrym dla innych.
Wyszliśmy na prostą. Dzieci prawie zdrowe, Ł. też zdrowieje. Przespałam całą noc. Miałam drzemkę i chwile nicnierobienia, gdy popijałam moją zimową miksturę (pieprz, imbir, kurkuma, goździki i cynamon). Ostrzę piłę. Robię to, co konieczne. Idę spać. Dobranoc.
Źródło grafiki: pixabay.com
2 komentarze
Teraz zadbaj o siebie , mocniej, bardziej,więcej.. Ten Twój katar to sygnał ostrzegawczy.
Tak zrobiłam 🙂 przeleżałam pół czwartku ,a w piątek snułam się po dworze paląc ognisko. Odpoczywam 🙂