Rok temu Bi wracała z wycieczki szkolnej. Polną drogą wraz z nią szedł inny chłopiec.
– Bi, pamiętasz go? – zagadnęłam, gdy wróciłyśmy już do domu.
– Nie, a kto to był? – spytała.
– Chodziłaś z nim do zerówki.
– Nie pamiętam – opowiedziała.
Ja pamiętam. Bardzo dobrze pamiętam, bo takie osoby jak on skupiają mój wzrok.
26 marzec 2014
Kilka dni temu minęłam Małego. Wracał ze szkoły. W jeszcze zimowej , przydużej kurtce biegł, najwyraźniej gdzieś się śpiesząc. Mały przykuł moją uwagę, gdy na dzień Matki wystąpił i wyrecytował wiersz dla swojej babci – korpulentnej, spracowanej kobiety, która codziennie odbierała go ze szkoły. Rok później Małego czasami odbierał wujek. Wjeżdżał na akumulatorowym wózku i czekał na chłopca. Jasnymi oczyma, zdradzającymi człowieka po przejściach patrzył, jak Mały się ubiera, jak żegna z kolegami. Wracali razem. Wujek jechał, Mały szedł obok. Spięty, niespokojny.
Czasami widywałam Małego niedaleko sklepu, gdzie robię zakupy. Chodził wzdłuż drogi w jedną i w drugą stronę, niecierpliwie na coś/kogoś czekając.
Mały kiedyś stanie się Dużym i z całego serca mu życzę, żeby wyrósł na szczęśliwego, spełnionego człowieka. Mimo wszystko.
Jestem sobie ostatnio w sklepie i widzę Małego. Zobaczył mnie.
– Dzień dobry – przywitał mnie głośno.
– Dzień dobry – odpowiadam z szerokim uśmiechem, a potem słyszę, jak rozmawia z dziewczynką stojącą obok.
– Skąd znasz tą panią?
– To mama mojej koleżanki – tłumaczy Mały.
– Koleżanki z klasy?– dopytuje się dziewczynka
– Nie, kiedyś chodziła do mojej, a teraz chodzi do chodzi do drugiej. Nazywa się… – i Mały podaje imię i nazwisko Bi.
Bi nie ma pojęcia o jego historii, o tym, kim on jest. Bi go nie pamięta. Bi patrzy, ale jeszcze nie widzi. Pewnie kiedyś zacznie dostrzegać. Zacznie widzieć. Ma dobre serce, jest wrażliwa i mądra. Ale teraz jest jeszcze młodziutka. Ja w jej wieku też wielu rzeczy nie widziałam. Patrzyłam na świat oczyma szczęśliwego dziecka z pełnej rodziny, gdzie ludzie kochają się, gdzie rozmawiają i przepraszają. Nie zwracałam uwagi na chłopca, który osierocony po tragicznej śmierci mamy mieszkał u wujka, który ukradł moje zdjęcie z tablicy szkolnych prymusów, który potrafił iść inną, dłuższą drogą, żeby tylko powiedzieć mi „Cześć”.
Dopiero później otworzyłam oczy. Szeroko, coraz szerzej. I widzę. Widzę panią z zespołem Tourett’a, która siedzi przy stoliku z dwoma dziewczynkami, widzę niedosłyszącego pana sprzątającego w Mc Donaldzie. Widzę niewidomego idącego pod rękę z panią i z biegającą dookoła nich dziewczynkę. Widzę wózki , sztywne nogi podczas chodzenia. Widzę. Nawet dziewczynkę, która stała z Małym w tym sklepie tydzień temu. Coś mi nie pasuje. To, w jaki sposób buduje pytania. Głos źle ustawiony, mówi za głośno . Przechodząc obok zerknęłam, tak – nosi aparaty słuchowe.
Czasem jednak tych trudności, nieszczęścia nie widać gołym okiem. Tak jak z Małym. Nie widać historii człowieka, nie widać co dzieje się w środku. Dlatego warto być wyrozumiałym, warto pomóc, gdy jest taka sposobność. A jeśli nie ma możliwości pomocy, to można zawsze zrobić jedną rzecz – pokazać swoje dobre serce, odsłonić się trochę i uśmiechnąć się. Albo po prostu być przez chwilę obok, jak pan z tego filmiku.
Źródło grafiki: pixabay.com
2 komentarze
Mały faktycznie fajny chłopiec. Tylko ten pan na wózku to nie tata, to wujek, któremu pomaga babcia. Pięknie napisane☺
O, dziękuję za sprostowanie. Poprawię w tekście. Pozdrawiam 🙂