Dzieci wychowują się przy okazji. Między porannym zrywaniem z łóżka, a wieczornym zaganianiem do mycia zębów. Między gotowaniem obiadu, a odrabianiem lekcji. W tych setkach poleceń dziennie, w tych napomnieniach i połajankach. W żartach, śmiechach i wygłupach. Dzieci wychowują się, gdy nam się nie chce nawet podnieść oczy znad monitora, na: „Mamo, a dlaczego…”. Dzieci wychowują się słysząc zdawkowe „Poczekaj”, gniewne „Zamknij się”, czy szybko rzucone „Za moment”.
Wychowują się, a ja- nieperfekcyjny rodzic – zajęty i zaganiany, naiwnie marzę o tym, że kiedyś będę mieć czas, by nadrobić te zaległości w relacjach, skompensować ten stracony czas. Że przyjdzie moment, gdy będzie już tylko z górki.
Nie nadrobię, nie skompensuję.
Dzieci wychowują się tu i teraz.
Dzieci widzą, słyszą, rozumieją. Będą wchłaniały atmosferę rozmów, konfliktów, żartów i uwag. Dzień po dniu będą nasiąkały tym, jak mówię do nich, o nich i przy nich. Dzień po dniu będą uczyły się co można jeść, jak spędzać wolny czas, jak traktować innych lub jak rozwiązywać konflikty – krzykiem, trzaskaniem drzwi, rozmową, atakiem, obroną.
W którymś momencie zdałam sobie sprawę, że dzieciaki zapamiętają mnie taką, jaką jestem na co dzień. Nie tą odświętną, wyfiołkowaną i dystyngowaną. Ale taką zwyczajną, z blaskami i cieniami. Jak mnie zapamiętają? Co o mnie powiedzą? Co po mnie zostanie?
Ich dzieciństwo tworzy się teraz, przy okazji . To „teraz” zostanie zapamiętane, zachowane w pamięci, w podświadomości. Jakie to będzie dzieciństwo, jaki koloryt, jakie barwy, smaki i słowa. Czym będzie pachniało?
Dzieci czują, patrzą i uczą się.
Codziennie.
Źródło grafiki: pixabay.com