Pewnego razu do moich rodziców przyjechał chłopak. Ot, taki młodzian w średnim wieku. I zachwyciła go wieś. Zachwyciła otaczająca dom zieleń, mleko prosto od krowy, jedzenie nieprzetworzonych produktów i piękny sad. Powtarzał, że tu jest jak w raju i że chciałby zostać tu na dłużej. Mój tata zgodził się, by młodzieniec został 2-3 tygodnie. Pod warunkiem, że będzie pracował jak każdy inny współmieszkaniec.
I przez następne dni chłopak syczał z bólu, gdy zrobił mu się odcisk, załamywał się nad ciemną skórą na dłoniach (wyciskał sok jabłkowy), połamanymi paznokciami (zbierał ziemniaki) i nieprzyjemnymi zapachami (prowadzał krowy na pastwisko). Podziwiany raj stał się zwykłą wsią, gdzie cienie przysłoniły wcześniejsze blaski. Ów młodzieniec nie widział ukrytej prawdy, że stworzenie pięknego miejsca, wymaga poświęcenia. Kiedy patrzył na piękne trawniki i marzył, żeby tu zamieszkać, nie myślał o potrzebie koszenia trawy przez pół roku. Kiedy podziwiał sad z soczystymi jabłkami, nie wiedział ile fizycznej pracy wymaga uprawa drzew owocowych. Zachwycał się krową, świeżym mlekiem i serami, ale nie był gotowy na to, żeby tą krowę karmić codziennie. Nieważne, czy będzie ładna pogoda, czy ziąb, czy będzie wyspany, czy nie. Nieważne, że niedziela, że wakacje, że nagły wyjazd.
Czasami każdy z nas jest takim młodzieńcem. Mamy niekiedy mało obiektywne wyobrażenie o życiu, które obserwujemy z daleka. Mamy romantyczne plany, marzenia o tym, co chcielibyśmy osiągnąć. Jednak niemal zupełnie nie patrzymy na drogę, jaka prowadzi do wymarzonego miejsca. A jeszcze gorzej jeśli uczymy tego dzieci. Że mogą mieć gwiazdkę z nieba, ot tak, po prostu. Wystarczy tylko chcieć, wystarczy tylko wierzyć w niemal nieograniczone możliwości naszego mózgu.
Wszystko czego zapragniesz, wszystko o czym marzysz, tylko uwierz w niemal nieograniczone możliwości mózgu. Niemal nieograniczone możliwości – takie modne słowo – wytrych.
A może tak, zamiast wytrycha, dobrać by klucz. Może trzeba by rozszerzyć ten slogan i jeśli już mówimy o „niemal nieograniczonym mózgu”, warto by też wspomnieć o możliwościach naszego fizycznego ciała: o pracowitości, wytrwałości i determinacji, o pokonywaniu przeszkód, o zmęczeniu, wstawaniu z kolan i uporze. Może by pokazać życie takim jakie jest: z jego blaskami i cieniami, z nocą i dniem, ze śmiechem i płaczem, z porażką i wygraną.
W życiu mało rzeczy możemy mieć tak ot po prostu, w wersji instant, gotowych do spożycia. W tych najbardziej istotnych rzeczy nie osiągniesz szybko. Natychmiastowa gratyfikacja w relacjach rodzinnych, związkach międzyludzkich, karierze po prostu nie istnieje. Nie kupisz tego za pieniądze. Nie kupisz miłości, zaufania, wiarygodności, autorytetu. Nie kupisz doświadczenia, nie kupisz mądrości. Nie dostaniesz tylko dlatego, że bardzo chcesz. Za to możesz zacząć je budować. Systematycznie, wytrwale, dzień po dniu.
Następnym razem więc, kiedy wskażesz dziecku, szczyt ze słowami: „Możesz tam się znaleźć, jeśli tylko będziesz bardzo chciał. Możesz osiągnąć ten szczyt”, to kup mu jednocześnie sztormiak, dobre buty, kompas i mnóstwo jedzenia. Zabierz go wcześniej na ściankę wspinaczkową, w mniejsze góry, naucz nieustępliwości, pokonywania słabości, wytrwałości i odwagi. Naucz opatrywać rany, powiedz jak zapobiegać odciskom. Pokaż, że osiąganie celów niesie ze sobą pewną cenę do zapłacenia. I, co bardzo ważne, że szczęśliwe może już być wcześniej, zanim wejdzie na szczyt.
Tak, trzeba marzyć, mieć głowę w chmurach, ale niech stopy nadal będą chodzić po ziemi. Tak, możesz dotrzeć do gwiazdki z nieba, ale wpierw zbuduj rakietę, by się tam znaleźć. I bądź szczęśliwy w trakcie, gdy ją będziesz budował.
Źródło grafiki: pixabay.com
6 komentarzy
Świetny tekst. Dziękuję.
Ależ proszę pięknie. Miło czytać, że to, co mi wydaje się ważne, jest tak dobrze przyjęte. Pozdrawiam
Masz Rację Ester, wysiłek i praca wpisane są w rozwój. Bez tego nie ma nic wartościowego.
A do tego jaka wielka radość, kiedy człowiek pokona samego siebie i osiągnie szczyt. To tak jakby wejść na Kasprowy, zamiast wjechać na niego kolejka linową. 🙂
Fantastyczne. Pięknie napisane!
Dziękuję. Przez trudy do gwiazd – jak to starożytni mawiali