Znajoma jakiś czas temu rzuciła takie pytanie, czy warto mieć dzieci. Bo poczytała dużo niefajnych informacji napisanych przez kobiety, których to macierzyństwo doprowadziło niemal do obłędu. Ludzie, którzy mają dzieci odpowiadali jej na to pytanie, pisali jej świetne rzeczy. O tym, że radość z posiadanych dzieci przewyższa wszystkie trudne chwile. Że warto, że to dobry kierunek.
Niemniej rodzicielstwo w obecnych czasach to ciężki orzech do zgryzienia. Bo zobaczysz te wszystkie słodkie zdjęcia i przeczytasz lukrowane wpisy, posłuchasz kilku niepoprawnych optymistów, a potem, kiedy nie pasuje to do twojej rzeczywistości, czujesz że przegrałeś, że ktoś cię oszukał, że przecież nie tak przecież miało być. Mało kto pisze o tym, że trudne chwile w życiu człowieka to NORMALNE momenty życia. Chcesz wejść na wysoką górę, to się zmęczysz zanim osiągniesz szczyt. Chcesz ukończyć prestiżowe, trudne studia- przygotuj się na wielogodzinną naukę i zarwane noce. Chcesz mieć nieskazitelną figurę- pewnych rzeczy nie będziesz jadł. Wyrzeczenie, poświęcenie, trud. O ile te słowa to coś normalnego w kontekście pracy zawodowej, sportu, diety, to jakoś przestały być łączone z rodzicielstwem. A szkoda.
Jeśli chodzi o mnie – matkę z kilkunastoletnim stażem – nic nie jest w stanie przysłonić mi tego, że dzieci to skarb. Niesamowicie pogłębiający, poszerzający i ubogacający każdy dzień. Ale droga jest czasem kręta, wyboista i pełna nieprzewidywalnych przeszkód. I ja dam rade, przejdę przez to. Przejdę przez te bezsenne noce i późniejsze pójście do pracy na 8 rano, przejdę przez bunt, kłótnie i słowne przepychanki, przejdę przez szpital i kroplówki, przejdę przez funkcjonowanie w wiecznym niedoczasie i wiecznych oczekiwaniach przekraczających realne możliwości. Przejdę przez wiele trudnych rzeczy. Bo skarb jest tego wart.
Źródło grafiki: Oliver & Martina Eyth z Pixabay