Po co komu stół.
Stół. Taki prosty mebel, a może znaczyć tak wiele. Dobry stół to takie serce domu. Przy stole kręci się życie. Przy stole się dzieje. Tu można ogrzać się rano kubkiem gorzkiej kawy lub słodkiego kakao. Tu można zerkać na dzieciaki, gdy odrabiają lekcje, mieszając jednocześnie zupę w garnku. Na stole dobrze zagniata się ciasto na chleb, na pierogi i kluski. Przy stole lukruje się ciasteczka i dekoruje torty. Przy stole dobrze się rozmawia. Można przycupnąć na krześle, rozsiąść się na sofce i pogadać tak od serca.
Czy rodzic może pozwalać, żeby jego dziecku stała się krzywda?
Czy rodzic może pozwalać, żeby dziecku stała się krzywda. Pytanie banalne i odpowiedź też prosta. Każdy szanujący się, kochający rodzic nie dopuści do krzywdy dziecka. Nie pozwoli na to i już.
Na tym wypadałoby wpis zakończyć.
Niemniej.
Jest tu mały haczyk.
Mianowicie: Czym jest krzywda dziecka?
Czysty brud
Czysty brud, to taki brud, który zdarza się i już. Nie jest efektem braku higieny, bo myć się należy ze względu na szacunek do siebie i do innych. Z czystym brudem jest nieco inaczej. Czystego brudu nie trzeba się bać.
Życie na wsi
Życie na wsi nie musi być nudne.
Dzieci poszły parzyć herbatę, z własnoręcznie zerwanej pokrzywy, w kawiarce, na prawdziwym ogniu rozpalonym w swojej bazie. Bazie ukrytej w niedostępnym miejscu sadu. Tej bazie, którą rok temu nieomal puścili z dymem. Dziś do eksperymentowania wrócili mądrzejsi o nowe informacje – sypanie suchej trawy i przeterminowanej mąki nie ugasi ogniska, a wręcz przeciwnie, roznieci je jeszcze bardziej.
Recepta na szklane życie
Telewizor w naszej rodzinie pojawił się dość późno. Pierwsze bajki oglądałam jako młodsze dziecko szkolne. Były to Muppet Show w pokoju Wuja Czecha – wujka, który jako jedyny telewizor posiadał. Potem pojawiła się czarno-biała miniaturka u nas w domu, ale generalnie…szału nie było.
Dzieci z Bullerbyn
Dzieci z Bullerbyn to poszukiwacze przygód – niemal codziennie widzę je przez okno. Biegają w piankowych butach na nogach, czasem nawet w skarpetach, względnie w kaloszach, gdy planują wyprawę w leśne knieje. Mają swoje bazy, swoje kryjówki, swoje skarby i tajemnice. Mają swój dziecięcy świat. Czasami wchodzę w ten świat, bo obiad, bo Szkoła Muzyczna, bo inne obowiązki. Ale nie chcę nadzorować, nie chcę zbytnio korygować, nie chcę dreptać krok w krok za nimi. Bo po co?