To, co konieczne
Za mną dwa niesamowicie męczące tygodnie. Na początku seria przefajnych, ale też bardzo intensywnych spotkań i wydarzeń. Zanim stanęłam na nogi, zmiotły mnie choroby bliskich. Infekcje całej rodziny, mniej i bardziej poważne, niektóre nie do końca zdiagnozowane, mieszały się ze sobą jak w tyglu. Otarło się o szpital, były niemal bezsenne noce, myślenie o wszystkich i wszystkim w jednej chwili.
W pogoni za szczęściem
Resztki urlopu sypią się jak piasek w klepsydrze. Odwiedzić trzeba Państwo W. – szanownych dziadków. Jedziemy z lodami uczcić razem zakończenia lata. Choć Synek Przylepa chodzi naburmuszony przykrótką drzemką, siedzimy, pijemy kawę i zajadamy się babcinymi przysmakami. Razem.
Zatrzymać się na chwilę
Świat pędzi, a ja z nim. Z wywieszonym językiem, z otwartym kalendarzem i mnóstwem spraw na głowie. Świat pędzi i pędzić będzie. Nie zamierza przestać, dlatego to ja sama muszę zdecydować kiedy chcę się zatrzymać. Nie na długo. Na chwilkę. Zebrać siły, zadbać o siebie, o to żeby z tego świata nie wysiąść tak zupełnie.