Tu i teraz

Były takie czasy, gdy pędzona chęcią ucieczki od własnego życia wyjeżdżałam gdzieś daleko.
Im dalej, tym lepiej. Na krótko, dłużej, bardzo długo.
Teraz uczę się jak rozglądać się po życiu z bliska i wiem, że nie ucieknę od siebie. Poza tym nie chcę, nie potrzebuję.
To moje życie. Z wszystkimi blaskami i cieniami. Tu, gdzie jestem i to, co robię.
Być tu i teraz – jak to pięknie śpiewa Kuba Badach w „Co w duszy gra” .   Jakie to nieoczywiste, a jakie ważne.
Łapię się na tym, że znam opinie ludzi z drugiego krańca świata. Ludzi, z którymi nigdy słowa nie zamieniłam, a nie znam imienia miłej pani w sklepie, której mówię codziennie dzień dobry. Tak niewiele wiem o ludziach mieszkających obok.
Patrzeć z bliska na to co obok, na co mam wpływ. Poznawać, smakować, zmieniać.
Może już zawsze będę biła się z myślami, że jest trawa zieleńsza u sąsiada i że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Może  czasem będę marzyć o jedzeniu superfood pod palmami. Tam gdzie rośnie mango, awokado czy quinoa. Tam gdzie liście większe, zieleńsze, ludzie prawdziwsi i milsi.
Ale jestem tu, nie tam. Więc będę próbować być tu i teraz.
Wchodzę na trawnik swojego życia. Może nie tak zielony, jak u sąsiada, ale swój własny. Uczę się nazywać to, co widzę. Zamiast plątaniny zielska patrzę oddzielnie.  Na moim trawniku rośnie bluszczyk kurdybanek, jasnota purpurowa, pięciornik gęsi i tasznik zwyczajny. Poznaję imię sąsiada, rozmawiam z panią w sklepie.
Nazywam mój świat.
Tu i teraz.

 

Źródło grafiki: Obraz Larisa Koshkina z Pixabay

Continue Reading

Ogród

Jest coś niezwykłego w tym momencie, gdy wyrywam pachnące ziemią marchewki, gdy zbieram kwaskowate borówki i pękate kalarepy. Gdy smakuję słodkich truskawek i cierpkich porzeczek. Jest coś niesamowitego, gdy okoliczna trawa i krzewy napojone wodą wręcz buchają zielenią. Gdy w powietrzu po deszczu unosi się ozonowy zapach, a parująca, nagrzana ziemia spowita jest lekką mgiełką. To jest ten moment, gdy na chwilę przenoszę się w czasie i przestrzeni. Przenoszę się w inne miejsce.  Przez moment jestem tam, gdzie nie ma śmiertelnie chorych dzieci, dorosłych bijących słabszych, ostrych jak brzytwa wyzwisk. Gdzie nie ma bólu i łez. Przez moment jestem w miejscu, do którego tęsknię całe życie, choć przecież nigdy tam nie byłam. Jestem w miejscu, które było stworzone dla mnie, gdzie zaplanowano bym mieszkała. Przez krótki czas jestem tam. Jestem w Ogrodzie.

 

Obraz Radfotosonn z Pixabay

Continue Reading

Jeden uśmiech

Z reguły się śpieszę. Wyjeżdżam do pracy z zegarkiem w ręku, tak by zdążyć wszystko pozałatwiać, wszystkich porozwozić i nie spóźnić się. Ostatnie informacje z telefonem przy uchu, na szybko, w biegu. Nie jest to dobre, dlatego czasem specjalnie chcę wyjechać wcześniej.

Jadę więc ostatnio do miasta samochodem załadowanym dzieciakami, rolkami i kaskami. Po drodze liczymy psy i koty. Spokojny rozładunek dzieci. Potem ma być bankomat i rzeczoznawca. I już widzę, że muszę przyspieszyć. Idę raźnym krokiem i przy niewielkim rondzie widzę staruszkę o kulach przechodzącą przez przejście dla pieszych. Zatrzymał się jeden samochód, za nim drugi. I ten drugi w końcu zatrąbił. Może nie widział staruszki, może się spieszył, może był burakiem. To zabolało. Zwolniłam. Popatrzyłam na tą starszą kobiecinkę z trzęsącymi się ramionami i stroskaną twarzą i posłałam jej uśmiech.

Continue Reading

Po co komu stół.

 

Stół. Taki prosty mebel, a może znaczyć tak wiele.  Dobry stół to takie serce domu. Przy stole kręci się życie. Przy stole się dzieje. Tu można ogrzać się rano kubkiem gorzkiej kawy lub słodkiego kakao. Tu można zerkać na dzieciaki, gdy odrabiają lekcje, mieszając jednocześnie zupę w garnku. Na stole dobrze zagniata się ciasto na chleb, na pierogi i kluski. Przy stole lukruje się ciasteczka i dekoruje torty. Przy stole dobrze się rozmawia. Można przycupnąć na krześle, rozsiąść się na sofce i pogadać tak od serca.  

Continue Reading

Recepta na szklane życie

Telewizor w naszej rodzinie pojawił się dość późno. Pierwsze bajki oglądałam jako młodsze dziecko szkolne. Były to Muppet Show w pokoju Wuja Czecha – wujka, który jako jedyny telewizor posiadał. Potem pojawiła się czarno-biała miniaturka u nas w domu, ale generalnie…szału nie było.

Continue Reading

Dzieci z Bullerbyn

Dzieci z Bullerbyn to poszukiwacze przygód – niemal codziennie widzę je przez okno. Biegają w piankowych butach na nogach, czasem nawet w skarpetach, względnie w kaloszach, gdy planują wyprawę w leśne knieje. Mają swoje bazy, swoje kryjówki, swoje skarby i tajemnice. Mają swój dziecięcy świat. Czasami wchodzę w ten świat, bo obiad, bo Szkoła Muzyczna, bo inne obowiązki. Ale nie chcę nadzorować, nie chcę zbytnio korygować, nie chcę dreptać krok w krok za nimi. Bo po co?

Continue Reading