Człowiek został stworzony do życia w innych warunkach. Miał żyć w pięknym ogrodzie, wśród zwierząt, kwiatów, drzew. Miał uprawiać ziemię, miał być szczęśliwy, miękki, wrażliwy. Nie został stworzony do słuchania złych słów, do oglądania cierpienia, doświadczania chorób. Miał żyć w innej rzeczywistości.
Nie tej.
Przypominam sobie o tym, gdy smagnie mnie jakieś złe słowo, gdy widzę skrzywdzonych ludzi, gdy widzę łzy matek chorych dzieci. Wrażliwość miała być błogosławieństwem. W tamtej rzeczywistości pewnie była. W tej obecnej, jest ciężarem, który czasem ciężko unieść. Wrażliwość nie pasuje do tego świata.
W takich niełatwych chwilach zaczynam myśleć o moim dziadku, któremu nie było dane poznać własnego ojca, bo zanim dziadek się urodził, jego ojciec zginał na froncie. Ten dziadek, z powodu wielkiej biedy, po odstawieniu od piersi, został oddany na wychowanie do możniejszej rodziny. Ten dziadek budował dom z cegieł, które sam robił. Pracował noc i dziań, aż stracił wzrok. Dziadka znałam bardzo słabo, ale wychował wspaniałego syna – mojego ojca. Dom, który dziadek zbudował, stoi do dziś. Moje dzieci kochają to miejsce.
Myślę sobie o mamie mojego męża, która urodziła się podczas tułaczki, gdy jej rodzinę wygnano z Wołynia. Myślę o niej, gdy jako malutkie dziecko patrzyła na łóżko, w którym powoli gasł jej ojciec. Myślę o powojennych trudnościach, o zupie z lebiody, o niewielkiej izbie, która była kuchnią i sypialnią dla ośmiorga osób. Mama teściowej owdowiała w wieku trzydziestu siedmiu lat. Była młodsza ode mnie.
Patrzę na moje życie i myślę – Kobieto, ty masz się jak pączek w maśle.
Nie chcę cackać się ze sobą, nie chcę być ciapowatą mamałygą. Czy to, że jestem wrażliwa czyni mnie jednocześnie słabą? Patrzę na ludzi których upór, rezyliencja, imponują mi tak bardzo. Przecież oni nie są gruboskórni, oni czują, przeżywają. Patrzę na delikatną mamę Ł. i wiem, że siła i wrażliwość nie wykluczają się. Można być silnym, będąc wrażliwym.
Wrażliwość jest jak skóra, która czuje zmiany temperatur, najlżejszy dotyk, którą boli zadrapanie, czy nawet niewidoczne ukłucie. Siła jest jak mięśnie, które ukryte są głębiej. Siła nie zależy od zewnętrznych czynników. Zimno, ciepło, powierzchowne ranki, otarcia nie zabiorą siły. Siła jest w środku, niezależna, ukryta, gotowa do działania. Obie te cechy są w jednym ciele, współistnieją, nie rywalizują ze sobą.
Wybieram więc siłę z wrażliwością. Wybieram obie, naraz, jednocześnie.
A fragment książki, którą czytałam ponad dwadzieścia lat temu nadal siedzi mi w głowie. Bo to trochę o mnie. Pewnie trochę o każdym.
„- Powiem ci, co mi przypominasz…Widziałaś kiedy klaczkę pełnej krwi całą błyszczącą w słońcu, o sierści jak aksamit i skórze tak delikatnej i cienkiej, że najlżejsze dotknięcie batem pozostawia na niej ślad?… Nerwową, wrażliwą, a jednocześnie tak wytrzymałą, że ani się z nią może równać najwytrwalszy półdziki koń stepowy… ale która w mig sobie naciągnie ścięgno i na śmierć się zaziębi, jeżeli jej nie okryć derką na noc.”
Jack London, Księżycowa Dolina
Bądź silny, bądź wrażliwy. Bądź sobą.
Źródło grafiki: pixabay.com