W góry poszedł Człowiek. I został tam. Nie zejdzie. Nie wróci do swojej rodziny. Nie było mi dane Człowieka poznać. Widziałam kilka wywiadów, czytałam nieco. Sprawa trudna, świeża, bolesna.
I nie moja.
Ale jako że czytałam o Człowieku, to natknęłam się na stos dobrych rad, wyrzutów i połajanek. Nie odpowiem na nie, bo to nie moja sprawa, kto jakie ma zdanie o Człowieku z gór. Napiszę tylko o jednej rzeczy, która trochę mnie dotyczy.
Pieniądze.
Że za moje, twoje pieniądze to oni nie powinni Człowieka z gór ratować. I tu takie oburzenie, krzyk. Że za moje pieniądze….takiego Człowieka.
Pieniądze. Te moje pieniądze. Pewnie gdybym je miała, to już dawno mieszkałabym w nowym domu, może bym lepszym samochodem jeździła.
Ale nie mam. Oddałam.
I tak zastanawiam się. Dlaczego się nie należy Człowiekowi z gór? Przecież z tych pieniędzy ratowany jest ktoś, kto dzień w dzień intencjonalnie truje siebie i innych. Pali i potem nie ma pół płuca. Leczony jest ktoś, kto tak fatalnie się odżywia, że w te choroby sam się wpakowuje. Z tych pieniędzy ratowany jest ordynarny osiłek, który sam wszczął bójkę, a potem nieźle oberwał. Jest ratowany pijak, który się napił, wsiadł do samochodu i spowodował wypadek. Nawet sprawca przemocy domowej jest z tych pieniędzy ratowany. Ratowane jest życie narkomana, złodzieja, gwałciciela, mordercy.
Nie stanę jako sędzia, nie będę decydować komu ratunek się należy, a komu nie. Dla kogo te moje pieniądze, a dla kogo nie.
Życie jest życiem. Nie odbiorę szansy na życie nikomu. Choćby wydawało się, że sam to życie niszczy, że prosi się o chorobę, wypadek, śmierć.
Nie, nie rzucę kamieniem.
Żegnaj, Człowieku z gór.
Źródło grafiki: pixabay.com
4 komentarze
Dziękuję…
Historia Człowieka całkiem niespodziewanie i bardzo dogłębnie poruszyła moje serce. Do tego stopnia, że dopiero teraz powoli wracam do rzeczywistości. Zajrzałam tu żeby po tych wielu dniach ” zmienić temat” w mojej głowie i ponownie trafiłam na historię Człowieka.. Pewnie Bóg chciał mi udowodnić jak bardzo się mylę myśląc, że już nikt głośno nie zaprotestuje. W tym krzyku o pieniądze, o to co, kto i jak powinien lub czego nie powinien ginie sens tego przykrego zdarzenia i człowieczeństwo. Właśnie tego prawa do ratunku bez osądzania drugiego człowieka, bez wyliczania banknotów- tego bardzo brakowało mi w tym nieznośnym, wszechobecnym krzyku.
Dziękuję za to, że jako jedyna lub jedna z nielicznych otwarcie o tym napisałaś..
Dziękuję, Aga za twoje przemyślenia. Miałam podobnie. Jeszcze w sobotę zamykałam oczy i widziałam skaliste góry. Tak, wiele jest hejtu, wiele pomyj wylano, ludzie bywają różni. Ale też wiem, że w kręgu moich znajomych kilka osób myślało o Człowieku we dnie i w nocy. Tacy ludzie też są na świecie i chcę o tym pamiętać.
..prawo do ratunku zycia bez prawa osądzania….tak ,też tak uważam jak Aga..nie osądzajmy co kto zrobił i dlaczego, i czy słusznie ale jak potrzeba i możemy to ratujmy drugiego bliźniego:):)
Spokojnych Świąt Zyczę:)
Dobrze napisałaś. Sama prawda.